poniedziałek, 18 czerwca 2018

Żabie sprawki


Jadąc na pierwszy długi majowy weekend do naszego siedliska na krańcu świata, spodziewaliśmy się tylko ciszy i śpiewu ptaków.

Okazało się jednak, że o żadnej ciszy mowy nie ma, kiedy mieszka się tuż przy rozlewiskach. A zwłaszcza jeśli w dodatku jest się posiadaczem niewielkiego zbiornika wodnego, nie wiedzieć czemu zwanego oczkiem.  

Nasze oczko, które wolę jednak nazywać stawikiem, opanowane jest bowiem przez żaby...

Są one bardzo różne i tak naprawdę bardzo śliczne. Nie mogłam się oprzeć i przez całą majówkę pstrykałam im fotki. Nie tylko im oczywiście, ale żabcie dorobiły się prawie 200 zdjęć...


Wykażę się daleko idącą wspaniałomyślnością i pokażę tu tylko niektóre.

Ale sami powiedzcie jak tu nie pstrykać bez przerwy, skoro jest taka wspaniała żabia rozmaitość...

Bo jedne żaby były całe zielone,


inne były zielone, ale nakrapiane,


a jeszcze inne takie trochę jakby zielono-miedziane.


Jedne z nich potrafiły godzinami przesiadywać na liściach nenufarów,




a inne leniwie moczyły swe żabie ciała w wodzie.





Niektóre przyjmowały pozy z lekka zadumane ;)


I mimo że generalnie żabi pyszczek nie należy do specjalnie ekspresyjnych, to przyznać należy że poza jest prawie że romantyczna  ;)


Majówkowe żabie towarzystwo wydawało swe głośne rechoty przez 24 godziny na dobę. Na początku człowiek był nawet zauroczony, bo rzeczywiście niesamowite te żabie koncerty, poranne, popopołudniowe, wieczorne i nocne...

Ale po kilku dniach już trochę zaczynałam mieć im za złe, bo skrzeczące bez przerwy łobuzy zagłuszały nawet słowiki!

Obserwacja żab przyniosła nam natomiast wniosek, że pomimo dość beznamiętnego wyrazu twarzy, żabcie baaardzo są kochliwe. 

Cały majowy dzień spędzały na staraniach pro-prokreacyjnych ;)

Widząc gdzieś nieopodal potencjalnego kandydata na partnera, żabi pan nadmuchiwał swoje baloniki-rezonatory, wzmacniające rechot, i co sił w żabich łapach płynął na łowy. 


Napadnięty osobnik najczęściej jednak uciekał. Nie do końca wiem o co chodzi, ale wiele razy widziałam taką sytuację, kiedy żabcie rzucały się na siebie i zaraz zwiewały każde w swoją stronę. Brakowało tylko okrzyku przerażenia  ;)



No i znów biedactwa zostawały w pojedynkę, samotne i wyczekujące tego jednego, jedynego...






Raz jedyny udało mi się podejrzeć zgodną żabią miłość, bardzo żabki za to przepraszam, ale po prostu MUSZĘ pokazać tę fotkę, bo jest naprawdę cudna :)


Taki podwójny czworooczny żabiszonek :)

W następne wekendy żabie śpiewy straciły już na intensywności. A w czerwcu żab było zdecydowanie mniej. Mam nadzieję że to tylko sprawa upalnej pogody oraz żabich obyczajów, a nie np. głodnej rodzinki SSStefanów...  ;-O

Ostatnio spotkaliśmy żabkę wędrującą gdzieś przed siebie, może w poszukiwaniu większej wody, bo nasz stawik zaczął trochę jakby wyparowywać.


Nawet dopompowaliśmy do niego trochę wody, bo żal tych wszystkich  wodnych stworzeń, a upały niestety robią swoje.


A gdy tylko włączyliśmy pompę, od razu pojawił się przy wylocie węża żabi mieszkaniec. Siedział tak tam przez ponad godzinę, wsłuchując się w pluskanie cienącej wody, z prawdziwym zachwytem w żabim oku...  ;)

2 komentarze:

  1. Wprawdzie zab naprawde nie zbieram, to je bardzo lubie i te ich wlasnie zadumane buzki, wiec post mi sie bardzo podoba i uwazam, ze za malo zdjec!

    OdpowiedzUsuń