niedziela, 5 marca 2023

Żurawie na łące i zabawa w raniuszka.

Nie musiałam długo czekać. W sumie wystarczyło po prostu wybrać się do sklepu. Spotkałam je na łące, niedaleko drogi. Co za cudne ptaszyska!..








Sceneria trochę ponura, bo i pogoda ponura była, słoneczka za grosz, a nawet już powoli się ściemniało. No ale widać je całkiem dobrze, czyż nie?

Ucieszyłam się ogromnie z tego spotkania, zwłaszcza że żurawie nie zwiały od razu (nie byłam też zbyt blisko, co widać po jakości zdjęć). Stałam sobie (znaczy w aucie siedziałam) i pstrykałam, a one przechadzały się po łące i coś tam z niej wyskubywały, aż w końcu postanowiły się oddalić, z wielką gracją i łopotem skrzydeł. 

Mam ogromną nadzieję, że to dopiero pierwsze spotkanie z żurawiej serii i że uda mi się je kiedyś podejrzeć z bliska! Są naprawdę cudne. 

Mój ornitologiczny fijoł ma tu naprawdę niezłe warunki do rozwoju. Ciągle coś i ciągle ktoś. I ciągle jakiś nowy powód do radości.

Dziś na spacerze z pieskiem zostałam napadnięta przez inne cudne ptaszki, raniuszki. 
Że mieszkają gdzieś niedaleko, to już wiem od dawna, bo spotkałam je już kilka razy. Niestety, albo nie miałam ze sobą aparatu, albo fruwały gdzieś wysoko, albo przemknęły tylko obok mnie i tyle je widziałam.

Dzisiaj chyba chciały mi zrobić uprzejmość, bo kręciły się obok nas przez dłuższą chwilę, a że byłam z tym grzeczniejszym pieskiem, któremu wystarczy powiedzieć "Fibi poczekaj" i Fibi czeka cierpliwie aż skończę się gapić, no to się gapiłam i próbowałam złapać je w obiektywie.

Bestie szybkie są! Zabawa w raniuszka polega na tym, że zanim spojrzałam gdzie siedzi, zanim złapałam go w obiektywie, to jego już tam najczęściej nie było. Po powrocie do domu obejrzałam na fotkach głównie puste gałęzie. Chyba miały z tego niezły ubaw. Ja w sumie też!

Tu jest częściowa dokumentacja naszej zabawy. Raniuszek siedzi w kółeczku ...😂





Dodam że to są zdjęcia seryjne, czyli że mała bestia wykonała te roszady w ciągu kilku sekund!

Tu poniżej prawie udało mi się jednego złapać w obiektywie, cóż kiedy pięknie się ukrył za gałązką...


No ale jednak na jednym zdjęciu go mam. Przynajmniej tyle! Zobaczcie jakie to małe cudo...


Dobrze że choć ta jedna fotka mi w miarę wyszła, bo bym się chyba podłamała. Tyle pstrykania i same puste gałązki 😂😂😂

Dobra, nie samymi ptakami człowiek żyje. Codziennie spotykam też naszą znajomą sarnią rodzinkę, która wychodzi na popas na pobliską łączkę na górce, zwaną już przez nas teraz sarnią łączką.


 







Przyznaję, że nie mogę się na nie napatrzeć. A szczególnie na sarnich facecików z tymi ich cudnymi mechatymi różkami!






Widuję też młodziaki, pewnie zeszłoroczne, bo choć nie mają już tych uroczych kropek, to jednak są wyraźnie mniejsze od reszty stada.


Ja się gapię na nie, one się gapią na mnie, czasem uciekają od razu, a czasem trochę się przy mnie popasą. Sama nie wiem czy się cieszyć z tej lekkiej "zażyłości", bo od razu myślę o tych pierońskich ambonach, których tu niestety pełno na każdym kroku i nie wiem, co prawda, kiedy przypada okres bezkarnego mordowania zwierząt zwany sezonem łowieckim, ale obawiam się że jak nie będą się mnie bać, to łatwiej je będzie wypatrzeć i padną ofiarną tych cholernych pasjonatów uśmiercania bezbronnych stworzeń. 

Kurczę, czy naprawdę nie można by tego procederu zdelegalizować? Jak okropnie niesprawiedliwie ustawiony jest ten świat, że ta krwawa i bezduszna rozrywka kilku, za przeproszeniem, palantów namaszczana jest jako rzekomo pożyteczna w tzw. gospodarce leśnej. Sprzedajne media napieprzają (również za przeproszeniem) o ochronie środowiska, o jakichś nieistniejących problemach typu ślad hrehre węglowy, jakimś równie zmyślonym ociepleniu globalnym (ludzie, w co Wy wierzycie...) a dosłowne mordowanie natury dla rozrywki i sportu wydaje się wszystkim super moralne. No, na szczęście nie wszystkim, ale większości, niestety.  Durny jest ten świat i tyle. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz