Oto kolejni amatorzy mrożonych jabłuszek. Przylecieli parę dni temu całą rodzinką, poćwierkali, podziobali i polecieli...
A ja wpadłam w pełną goryczy zadumę, bo byłam pewna, że wszystkie szpaki na zimę odlatują w cieplejsze rejony. A dopiero teraz doczytałam, że nasze i owszem odlatują, ale do nas przylatują szpaki skandynawskie. Hmmm, niby człowiek sporo wie, a to zawsze jest za mało...
Kwiczoł też był z nimi przez chwilkę, ale chyba do niego zagadały po szwedzku, bo dość szybko się ewakuował i nie wziął udziału we wspólnym śniadaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz