sobota, 4 lutego 2023

W drodze do sklepu, czyli bliskie spotkanie trzeciego stopnia, oraz dementi.

No i stało się! Spotkaliśmy się dziś ponownie! Wracałam sobie ze sklepu i zbliżając się do naszej górki myślę sobie, mógłby znowu sobie tam stać łoś, co prawda jest samo południe, ale czemu by nie?

No i stał, dokładnie w tym samym miejscu gdzie poprzednio. Stał i czekał na mnie!


Oczywiście tym razem MIAŁAM swój aparat przy sobie i nie omieszkałam tego wykorzystać. Teraz więc nastąpi wysyp zdjęć, które musicie obejrzeć, bo każde jest troszkę inne (tu inaczej patrzy, tam w inną stronę ma skierowane uszka, tam jeszcze z innej strony pokazuje swą uroczą łosią twarz oraz figurę... ) I naprawdę cieszcie się że tylko tyle tych fotek wklejam, bo napstrykałam ich chyba z pierdyliard. On stał i stał, to i ja też stałam i pstrykałam...


Przez kilka pierwszych minut gapił się na mnie bez ruchu, a potem uznał widać żem niegroźna, więc zabrał się za pałaszowanie resztek zostawionej na polu kukurydzy.




A ja pstrykałam i pstrykałam, oraz nawet nagrałam króciutki filmik ...


Jak widać operatorowi kamery ręka nieźle z wrażenia latała, za co bardzo przepraszam, albowiem nie wpadłam na to, że dla wygody można oprzeć aparat na brzegu okna, jak na statywie. Następnym razem się poprawię!

Łosisko co i raz patrzyło na mnie, czy nie zamierzam zrobić nic głupiego, a ja nawet miałam przez chwilę pomysł, żeby wyleźć z auta i podejść troszkę bliżej, ale po pierwsze wszyscy tu mnie straszą, że łoś potrafi szarżę na człowieka wykonać (nie do końca wierzę, ale ten gabaryt respekt jednak budzi), a po drugie - uciekłby pewnie szybciej, a tak to mogliśmy bez przeszkód długo napawać się wzajemnie swoją obecnością.






W końcu to on się pierwszy mną znudził i postanowił oddalić się z godnością. A mnie zabrakło refleksu i zamiast uwiecznić jego wielce majestatyczny krok na filmiku, ledwie zdołałam uchwycić na jednej marnej fotce ten moment gdy jego Łosiowość znika sobie w kniei...



No a teraz przyszła pora na dementi. Myślę że to jednak ON - ŁOŚ a nie ONA - ŁOSZA. Nie znam się na łosiach (jeszcze), ale to że nie ma rogów, to wcale nie znaczy że jest dziewczyną! Przyjrzyjcie się dobrze jego facjacie.


Te dwie plamy nad oczami to pewnie ślady po porożu, które niedawno zrzucił (ciekawe gdzie?) i wkrótce urosną mu w tym miejscu nowe piękne łosie rogi... Mam nadzieję że zobaczę go kiedyś jeszcze w pełnej krasie z "łopatami" na głowie. I mam też nadzieję, że już sobie zakonotował w tej wielkiej łosiej głowie, że ta ruda baba w czerwonym aucie jest niegroźna i mimo że gapi się dość nachalnie, to nic z tego złego nie wynika i można spokojnie przy niej sobie stać i dumać o łosiowych sprawach.

Morał z tego taki: nigdy nie traćcie wiary, że spełnią się Wasze marzenia! Wiadomo, że trochę trzeba im pomóc, czyli na jak w moim przypadku: rozglądać się bacznie dookoła i nosić przy sobie aparat. Bo wiecie: marzenia same się nie spełniają! Marzenia SIĘ spełnia!




6 komentarzy:

  1. Jej! Ale z Ciebie szczęściara! Normalnie włosy w nosie można mu policzyć! Pewnie mam tam swój rewir.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma! Ciągle spotykam jego za przeproszeniem kupy!

      Usuń
  2. Piekny on, ale uwazaj, niech z nerw nie wyjdzie, bo one sa dosc nieobliczalne ;) ale widze, ze na razie poznajecie sie dosc milo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz, i Ty mnie straszysz? To ja już teraz nie będę myśleć o wychodzeniu z auta, skoro on mógłby z nerw wyjść :P, o nie!

      Usuń
    2. No, sa nieobliczalne, i jak mu sie cos nie spodoba, to staranuje, zupelnie bez zadnego wzgledu na siebie na przyklad. Moze go czyms przekup....

      Usuń
    3. To chyba jakieś jabłuszka muszę po kieszeniach nosić ... :)

      Usuń