niedziela, 20 listopada 2022

Zimowo mi

 


Wiedziałam, że to musi nastąpić, ale listopad był do wczoraj tak łaskawy, że prawie zapomniałam że ona już tuż tuż. No i przyszła. Zrobiło się zimno i biało. Jak widać, oliwka została przez noc na werandzie, ale jakoś przeżyła. Doczytałam, że wytrzyma nawet 10 stopni mrozu, ale nie będziemy już jej więcej dręczyć.  Została ewakuowana i razem z nami będzie oglądała zimę przez okno i czekała na wiosnę.

No nie będę ukrywać, że zimy nie lubię i nawet tak piękny widok za oknem mnie nie wzrusza. Biało, zimno, ślisko, czym tu się wzruszać!

Przez pierwszą połowę dnia nie wychyliłam nosa z domu. No bo skoro już nic nie muszę, to ruszać się z domu w takie brrrr... zimowe dni nie zamierzam!

Dobra, potem trochę wyszłam, pieski zadowolone, biegają sobie radośnie i zlizują zewsząd śnieg.  Zamarznięta woda w misce też jest nie lada atrakcją,  a niech się cieszą!

Ja muszę też się jakoś nastawić pozytywnie, a pomaga mi w tym widok ptaków za oknem. Karmniki już mamy trzy, a w planach jeszcze jeden w rozmiarze XL, bo liczę że jakieś większe ptaszysko też zechce kiedyś się u nas pożywić. 

W ogóle to przypomniałam sobie, że dawniej nie ruszałam się z domu bez aparatu. Niby zawsze gdzieś w kieszeni jest komórka, ale takie zdjęcia to jednak nie to samo. Zwłaszcza zdjęcia zwierząt.

Widuję tu często sarny, przylatują też często różne ptaszyska, którym chciałabym zrobić zdjęcie. Mamy w okolicy na przykład białe czaple, które kilka razy ostatnio żerowały na naszych rojstach za płotem.  Ostatnio często też widuję kruki, dziś rano jeden siedział sobie na ptasim drzewie, gdybym tylko nie była taką gapą, mogłabym mieć piękne foty. 

Odwiedziły nas też niedawno trzy piękne bażanty. Oczywiście nie pomyślałam nawet o aparacie, zbyt przejęta tym, że musimy je wygonić, zanim nasze psiska zrobią to za nas. Niestety nie wiem czy uda nam się oduczyć małą Vidę od ganiania zwierzaków. Zarówno onka Aria, jak i jej zwariowana córeczka gonią wszystko co się rusza. I o ile dziki kot czy wiewiórka mogą im zagrać na nosie, to takiemu bażantowi szybka ucieczka  może się nie udać :-\

Postanowiłam więc ostatnio, że aparat wraca do łask, i nawet jadąc na zakupy będę go zabierała ze sobą. Ot i co!

Tymczasem dziś podejrzałam kwiczoła, jak sobie podjadał wiszące wciąż na drzewie jabłka. 










Oj, chyba mnie zauważył, choć zdjęcia robiłam przez okno. Trochę to zresztą widać, bo wszystkie są lekko nieostre. Ale co tam, myślę że jak na początek nowego fotograficznego rozdania mogą być, prawda?



4 komentarze:

  1. No to teraz bedzie duzo zdjec ptasich - fajnie! Ale nie zapominaj o zdjeciach wnetrz;) U nas w nocy TU i DZIS - 2 stopnie na plusie. I to juz wystarczy. Dziekuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwa stopnie na plusie mnie też by wystarczyły, ale u nas było w nocy siedem na minusie, podobno - nie wiem, nie sprawdzałam ;)
      Fotki będą na pewno!

      Usuń
    2. Matku bosku, a to dopiero listopad. Ogrzewanie w domu dobre? Nie rujnuje Was? czy musisz ganiac z plachta po chrust? ;) Mysmy zyli dwie zimy, gdzie codziennie trzeba bylo rabac drewno na dany dzien - 45 minut machania siekiera. Na lepsze drewno nie bylo nas stac. I jedyne ogrzewanie to duza koza (z plaszczem wodnym, co w praktyce oznaczalo, ze jak kapiel, to kaloryfery sie robily zimne, hrehrehr). Dodam - dawne czasy to byly.

      Usuń
    3. Postanowiliśmy być nowocześni, zrobiliśmy sobie ogrzewanie podłogowe i pompę ciepła. Czy nas zrujnuje, dowiemy się za pół roku, myślę że trochę tak, bo choć mamy fotowoltaikę to jakoś zimą chyba nie ma co na nią liczyć, prądu robi tyle co nic. Drewno też mamy, no i naprawioną kuchnię i piec kaflowy, a także kominek, więc jakby co, zimy się bać nie będziemy.

      Usuń